piątek, 18 października 2013

ROZDZIAŁ I

Jesień 1967 roku

 Bella nie tęskniła za Hogwartem. Tęskniła tylko za wolnością. Lato w rezydencji rodziców miało swoje zalety, ale dziewczyna miała dość ukrywania się przed matką. W Hogwarcie, choć także musiała uważać gdy łamała zasady, czuła się o wiele swobodniej. Była wśród swoich.
 Cyzia zniknęła gdzieś w tłumie. Rok wcześniej, gdy przyjechała do Hogwartu po raz pierwszy, nie chciała odstąpić Belli na krok. Ponieważ starszej siostrze nie bardzo się to podobało, zrzuciła obowiązek na Andromedę, która i tak zawsze czuła się dobrze w roli opiekunki. Poza tym, rzadko kiedy odrzucała prośby Belli.
 Właściwie, czy w ogóle to robiła?
 
Bellatrix wyprostowała się. Matka zawsze mówiła jej, że nie wolno się garbić. W tym akurat miała rację. Kobieta dużo lepiej wyglądała ze ściągniętymi łopatkami, dumnie uniesioną brodą i wypiętą klatką piersiową.
 Zwilżyła usta językiem i ruszyła przed siebie znajomym korytarzem. Pachniało nieco wilgocią, jesienne powietrze wdarło się do zamku, chłodząc grube mury. Belli jednak nie było zimno.
 W końcu dotarła do Kamiennej Ściany, która na pozór nie kryła w sobie niczego niezwykłego. Ale w tej szkole przecież wszystko było niezwykłe.
 Bella wypowiedziała hasło i weszła do pokoju wspólnego Ślizgonów.
 Ucieszył ją znajomy widok mrocznego wnętrza. Zielona poświata, lekki chłód, wilgoć, zapach jeziora, niskie sklepienie i hałas typowy dla początku roku szkolnego. To właśnie lubiła.
 Panowała tam radosna atmosfera. Kilku chłopców wygłupiało się, ganiając się nawzajem. Prawdopodobnie jeden z nich zabrał coś innemu i teraz uciekał ze zdobyczą.
 Grupka dziewcząt w idealnie czystych szatach rozmawiała z lewej strony pomieszczenia. Jedna z nich nazywała się Aridia. Była obiektem zainteresowania niemal wszystkich chłopców z domu Salazara. Miała długie blond włosy, które nosiła splecione w luźnego warkocza. Była niezwykle wysoka, a jej delikatna twarz w kształcie serca zachwycała wielkimi oczami w kolorze czekoladowego brązu. Przeciwwagę stanowił dla nich mały, zgrabny nosek i nieduże, ale pełne usta. Aridia zazwyczaj schylała się do rozmówcy z powodu swojego wzrostu, a wówczas długie rzęsy rzucały cień na jej policzki i nadawały dziewczynie wygląd tajemniczej nimfy lub wróżki. Jakby już nie mogła być piękniejsza!
 Bella starała się jej nie zazdrościć, ale podobnie jak wszystkie dziewczyny, nieco irytowały ją zachwyty całej męskiej części Ślizgonów nad blondynką.
 Najzabawniejsze było jednak to, że przy całej uwadze, którą skupiała na sobie Aridia, wcale nie spotykała się z żadnym chłopakiem ze Slytherinu. Od czwartego roku niezmiennie była dziewczyną pewnego Krukona i - ku niezadowoleniu Ślizgonów, ale uldze Ślizgonek - nie zabierało się na rozpad tego związku.
 Bellatrix pomachała dziewczynom od niechcenia i ruszyła w stronę swojego dormitorium.
 Tak jak się spodziewała, czekała tam na nią. Zapukała delikatnie w ścianę, żeby dźwięk zwrócił uwagę zajętej rozpakowywaniem się współlokatorki.
 Dziewczyna odwróciła się w stronę Bellatrix, a na jej twarzy od razu pojawił się uśmiech.
 - Bella! Nareszcie! Jak to możliwe, że nie spotkałyśmy się w pociągu?
 - Nieważne, Dorcas. Tęskniłam!
 Dziewczyny uściskały się, nie żałując na to energii.

***

 Andromeda widziała Bellę kątem oka, jak kierowała się w stronę swojego dormitorium, całkowicie nie poświęcając uwagi nikomu w pokoju wspólnym. Postanowiła nie zawracać jej głowy.
 Teraz sama usiadła na swoim łóżku. Hogwart był znajomy, pewny. Ale to nie znaczyło, że dobry.
 Andromeda czuła się w szkole obco. I to bynajmniej nie dlatego, że nie radziła sobie z zaklęciami lub eliksirami. Była dobrą i pilną uczennicą. Jednak nigdy nie miała tylu przyjaciół, co starsza siostra. Nawet Cyzia, która w zeszłym roku przyjechała do Hogwartu po raz pierwszy, choć z początku dotrzymywała Andromedzie towarzystwa, bo sama czuła się zagubiona, w końcu znalazła grupę przyjaciół, z którymi spędzała czas.
 Andromeda nie miała tego szczęścia od trzech lat. Podziwiała popularne i piękne dziewczyny, z którymi każdy chciał rozmawiać. Jakby czymś się zasłużyły. Andzia nie rozumiała ich fenomenu. Nie wiedziała, dlaczego je ktoś lubi, a jej nie.
 Andromeda Black była jedyną z sióstr, która nie mogła się doczekać ukończenia szkoły. Zostały jej cztery lata.
 Choć były oczywiście i dobre strony. Po długich wakacjach mogła wrócić do podziwiania zadziwiającej urody Levena Tezry.
 Leven Tezra był rok starszy od Andromedy i miał piękne rysy twarzy. Pewnie był bardzo popularny w swoim domu, czyli w Gryffindorze, ale Andromeda nie mogła tego zweryfikować, bo nie miała bliskich przyjaciół nawet w swoim własnym domu, a co dopiero wśród Gryfonów!
 Podczas każdego meczu Quidditcha, nawet gdy grał Slytherin, Andzia potajemnie kibicowała czerwono-złotym, ponieważ Leven był obrońcą.
 Gdy współlokatorki Andromedy od dłuższego czasu prowadziły swoją rozmowę, w którą nie była ani trochę włączona, postanowiła zostawić je na chwilę ze swoimi chichotami same.
 Udała się z powrotem do pokoju wspólnego, licząc, że spotka którąś z sióstr lub Alexa - jedną z niewielu osób, która zdawała się lubić rozmowy z Andromedą. I co ważniejsze, ona lubiła rozmowy z nim. Mimo, że był młodszy o rok, nosił śmieszne okulary i kochał nad życie zielarstwo.
Nie zauważyła Belli, ani Narcyzy, ale rzeczywiście był tam Alex. Mały chudy chłopak o ciemnej cerze i kręconych włosach siedział na kamiennym stopniu, czytając jakąś książkę.
 Andromeda uśmiechnęła się na ten znajomy widok.
 Ruszyła w stronę kolegi, aby się przywitać. Wewnętrzna radość, jaką przyniósł jej jego widok, uświadomiła dziewczynie, że chyba żywi do niego więcej sympatii, niż myślała.
 Kolejnym niezbitym dowodem była szybkość z jaką ruszyła do Alexa. To nie był powolny i dostojny krok, ale wesoły, szybki marsz.
 Dopóki nagle na jej drodze nie stanął wysoki chłopak. Wtedy Andromeda zwolniła, ale na nic się to zdało. I tak na niego wpadła i boleśnie odbiła się nosem od jego łokcia, który właśnie niefortunnie uniósł w górę, gestykulując podczas rozmowy.
 Dziewczyna straciła równowagę, po czym upadła na zimną podłogę z krwawiącym nosem.
 Na początku zapadła cisza, ale potem większość Ślizgonów wybuchła śmiechem. Jedynie niektórzy patrzyli na Andromedę z konsternacją. Jednak żadne z nich nie ruszyło jej na pomoc.
 Chłopak, któremu nadziała się na łokieć, rozmasowywał go dłonią drugiej ręki i patrzył na dziewczynę z wściekłością.
 - Patrz przed siebie, jak chodzisz, gówniaro!
 Rzeczywiście, wyglądał na starszego od niej. Andromeda spuściła głowę w wyrazie zażenowania i smutku. Nie potrafiła wykrztusić z siebie ani słowa. Nie chciała na nich wszystkich patrzeć, ale nie potrafiła też się podnieść i uciec do swojego dormitorium.
 Wówczas poczuła delikatną dłoń na swoim policzku.
 - Kretyni! - krzyknęła Bellatrix. - Z czego się śmiejecie? Chce ktoś, żeby jemu też krwawił nos? Jestem do usług!
 Starsza siostra zmierzyła wzrokiem wszystkich obecnych, wciąż klęcząc przy Andromedzie.
 Śmiechy ucichły, przynajmniej w większości.
 - A ty co? Nie potrafisz pomóc wstać z ziemi młodszej koleżance? - rzuciła gniewnie chłopakowi, którego łokieć spowodował cały ambaras.
 - Odczep się, Black  - odpowiedział. - Niech ta gówniara nauczy się patrzeć, jak chodzi.
 Bellatrix wstała, pociągając za sobą Andromedę, której dłoń ujęła chwilę wcześniej.
 - Tak się składa, Lestrange, że ta gówniara to moja młodsza siostra. I jeśli masz z nią jakikolwiek problem, porozmawiaj najpierw ze mną.
 Andromeda patrzyła na starszą siostrę jak zaczarowana. Bella bywała wobec niej opiekuńcza, ale jeszcze nigdy, przenigdy, nie walczyła o nią tak zaciekle.
 Rudolf Lestrange zmrużył oczy, żeby przyjrzeć się Blackównie. Stała wyprostowana. Niesforne, czarne włosy okalały jej bladą twarz w niezwykle pociągający sposób. Uniesione brwi i brązowe, niemal czarne tęczówki skierowane dokładnie w jego stronę. I nieco rozchylone ze zdenerwowania usta.
 Na twarzy chłopaka zagościł nieco lubieżny uśmiech.
 - Może i nawet polubiłbym takie rozmowy...
 Po pokoju wspólnym przemknął śmiech.
 To wyprowadziło Bellę z równowagi.
 Spojrzała na Andromedę. Z jej drobnego noska cały czas sączyła się delikatnie krew. Ale nie była już przestraszona. Przynajmniej tyle.
 Bella zaśmiała się pod nosem i zbliżyła do Rudolfa.
 - Uuu! - zawiwatował ktoś z drugiego końca pomieszczenia.
 Bella jednak nie dała się sprowokować i doprowadziła swój plan do końca.
 Gdy zbliżyła się już wystarczająco, zlikwidowała z twarzy chłopaka irytujący uśmieszek bardzo dokładnym i bardzo mocnym ciosem pięści w jego lewy policzek.
 Choć był od niej wyższy, trafiła idealnie, a on prawie zachwiał się na nogach.
 - Takie aluzje to nie do mnie - oświadczyła Bellatrix, po czym nachyliła się do siostry i powiedziała jej szeptem, aby poszła już do swojego dormitorium.
 To był emocjonujący wieczór w pokoju wspólnym Ślizgonów.

***
Kochani! Mam nadzieję, że rozdział się podobał. Tak, wiem, Rudolf był młodszy od Belli. Ale nie w tym opowiadaniu. :)
Zacznę od tego, że przepraszam, iż nie odpisywałam na Wasze komentarze pod tamtym prologiem. W ogóle nie było mnie ostatnio na tym blogu, przeczytałam je dopiero dzisiaj. Dziękuję Wam za zainteresowanie i już w ten weekend zajrzę na Wasze blogi. Na komentarze oczywiście macie już odpowiedzi.  :)
Pozdrawiam Was serdecznie, a szczególnie Jasmine, dzięki której pewnie tu zajrzeliście. :) Poza tym, to ona skutecznie dopingowała mnie przez cały czas pisania rozdziału. Dziękuję!

Do następnego razu (tym razem, nie powinno być już tak długiej przerwy)! :)



14 komentarzy:

  1. Aaaaaaaaa moja droga! ♥
    Dziękuje za podziękowania..hah jak to brzmi :P
    Dopingowałam cię zaciekle i uwierz, że to nie był ostatni raz.
    A teraz do rzeczy.
    Rozdział jest cudny! Aż przeczytam go jeszcze raz.
    Bellatrix ma taki barwny charakter, jestem zachwycona. Poza tym, jej nieobliczalna natura ^^ trochę jak ja, ale tylko trochę. Dodatkowym plusem jest jej uroda, której opisy twojego autorstwa za każdym razem wprawiają mnie w zachwyt.
    Po drugie : Mój tatuś! Jak uroczo xd Kłótnie Blackówny i przystojnego Rudolfa zawsze mile widziane!
    Po trzecie : Andromeda jest wspaniała, wydaje mi się, że to twoja ulubiona postać, bo tak osobiście ją opisujesz *.* oczywiście mogę się mylić, nie obraź się przypadkiem!
    Andzia jest bardzo przywiązana do swoich sióstr, a jednocześnie nieśmiała. Już ją lubię. ;)
    A narcyza dalej pozostaje aniołkiem. Aww :3
    Aridia przypomina mi kogoś z naszej szkoły, zapewne już wiesz kogo... jak zgadniej to opowiem ci ja ją urządziłyśmy! XD slytherin 4 ever!
    Reasumując, rozdział jest nieziemski i z ekscytacją czekam na kolejny. ;*
    Buziaki kochana,
    Jas ♦

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rumienię się :)
      Jejku, dziękuję Ci za tak piękny komentarz! Nawet nie wiesz, jak się cieszę, że mam taką czytelniczkę, która upomina się o rozdział, mam nadzieję, że nie zanudzę Cię szybko tym opowiadaniem i jeszcze tu z siostrami Black zostaniesz :)
      Dziękuję! Właśnie opisywania Belli bałam się najbardziej! To tak popularne i lubiana postać, że to duże wyzwanie... cieszę się, że wypadło przekonująco :)
      Kłótni będzie więcej, mogę obiecać :D :) Wkrótce się też dowiemy, kto dotrzymywał Belli towarzystwa latem... :)
      Jakże bym mogła się obrazić? Rzeczywiście, Andromeda to taka... dopieszczona przeze mnie postać ;) Bo było jej mało w książkach Rowling, a zawsze mnie fascynowała :)
      Ojej! Musisz mi opowiedzieć o naszej Aridzie! :D Slytherin potrafi dopiec, więc to musiało być coś spektakularnego :>

      Dziękuję raz jeszcze za komentarz, zawstydzasz mnie jak zwykle!:)

      Usuń
  2. Mmmm....
    Jest rozdział*.*
    Ach... No boski po prostu! <3
    Skoro bałaś się opisywania Belli, to muszę ci powiedziec, że nie było czego, bo wyszło idealnie. Mogę sobie wyobrazic małą Bellę *.*
    Kłótnia z Rudolfem była super, aż chce się czytac takie sprzeczki.:)
    To pierwsze opowiadanie jakie czytam, w którym jedną z głównych bohaterek jest Andromeda. W sumie to z książki jest tu tylko imię i nazwisko. Sama kreujesz jej charakter. I powiem ci, że wychodzi to świetnie.*.*
    I Cyzia... Słodziak<3

    Życzę weny i pozdrawiam:*
    El.

    Boszz... Tyle serduszek i gwiazdek... Co się ze mną dzieje? O.o

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo serdecznie Ci dziękuję za tak miłe słowa! :) :* Mam nadzieję, że w dalszej części opowiadania Cię nie zawiodę :) Dziękuję, wena się przyda, jak najbardziej:) Pozdrowienia!
      PS Gwiazdki i serduszka jak najbardziej pożądane! ;)

      Usuń
  3. Cudnie piszesz. Czekam na więcej ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Ach, to było ni mnie, ni więcej tylko świetne! :)
    Bella broniąca siostrę? Mmmm... Jak dla mnie to był najlepszy fragment rozdziału.
    Piszesz tak ładnie... Przyjemnie się czyta. Myślę, że masz ogromny talent.
    Czekam na kolejny i pozdrawiam,
    Mystery :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo Ci dziękuję za przemiłe słowa :) Jestem w trakcie czytania Twojego opowiadania, myślę, że do jutra skończę i oczywiście zostawię komentarz ;) Pozdrowienia!;)

      Usuń
  5. Zacznę może od tego, że mnie rozczarowałaś. Ten blog istnieje od dobrych dwóch tygodni, a ja dowiaduję się o nim z profilu kogoś całkiem mi nieznajomego. Wchodzę, widzę adres bloga, myślę sobie: „No okej…”. Nie ma co, czuję się jak ktoś nowy w świecie blogowym, z jednej strony to i lepiej, z drugiej… ach, nie winię cię, człowiekowi często coś z głowy wyleci, szkoła na głowie, nauka… nie wszyscy tak sobie olewają, jak to ja ciągle robię.
    Przechodząc do bloga…
    Szablon prezentuje się dość zachęcająco. Nie jest wrzucone niewiadomo ile efektów, wszystko jest spójne i doskonale do siebie pasuje. Tak trzymać! Nie lubię przepychu, a większość szablonów niestety stawia na ilość, nie na jakość… u ciebie jest inaczej, za co spory plus.
    Teraz poskaczę sobie po zakładkach… „Opis opowiadania”, jest krótko, zwięźle i na temat, a nawet intrygująco, więc to miejsce spełniło swoje zadanie. „Bohaterów” bym wyrzuciła, ale to tylko moje skromne zdanie. „Autorka” i „Mój profil na ff.net” trafione w dziesiątkę, nic dodać, nic ująć.
    Prolog. Krótki, a szkoda, bo temat możliwy do rozciągnięcia. Dostajemy trochę informacji na temat dwóch czołowych postaci tej historii – Andromedy i Bellatriks Black. Andromeda, ta młodsza, zazdrościła siostrze tego, że ta potrafi znikać z domu praktycznie niezauważona, a wracała w równie mistrzowskim stylu, jak uciekała. Bella posiadła widzę wspaniałą umiejętność i nie wahała się jej rozwijać dla, jak później się okaże, chłopaka! Kimże ten chłopak może być? Mam wiele przeróżnych spekulacji, ale aż strach je wymówić, tak absurdalne są. Bellatriks wraca do domu, a Andromeda mądrze udaje, że wcale nie podglądała siostry, a wstaje z łóżka dopiero po usłyszeniu pukania w okno. Otrzymujemy opis Belli, która okropnie niewyspana powraca do domu ze schadzki z jakimś przystojnym nieznajomym, a wszystko to zwieńczone zostaje krótką rozmową i powrotem Belli do pokoju. Cóż mogę powiedzieć? Zaciekawiłaś mnie tym, że Bellatriks znika, a do tego nie dostajemy wprost informacji, do kogo tak umyka. To przyciąga wzrok i sprawia, że potencjalny czytelnik czeka na więcej. Tak trzymać!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rozdział pierwszy też nie poraża długością, ale zapewne nadrabia treścią, więc lepiej się w nią zagłębię. Na razie zauważyłam, że póki co w twoim opowiadaniu zdecydowanie przeważają opisy czy to wyglądu, czy to sytuacji. Z jednej strony to idzie na plus, z drugiej… warto budować więcej dialogów między bohaterami, z nich także poznaje się poszczególne osoby, ich cechy charakteru, co lubią, a czego nie znoszą. Okazuje się, że Bellatriks wcale nie tęskni za Hogwartem, a jedyne, czego chce, to wolność i ucieczka od więzienia, jakim jest dla niej dom rodzinny. Wspomina poprzedni rok, pouczenia matki dotyczące etykiety i dobrego wychowania, po czym wchodzi do pokoju wspólnego Slytherinu. Dziwne, nie sądziłam, że ona już jest w Hogwarcie, spodziewałam się opisu tego, jak się tam wybiera, niemniej jednak takie zaskoczenie dobrze mi zrobiło. Nareszcie jakaś świeżość w fandomie! Zaserwowałaś wspaniały opis wyglądu Aridii! Chciałabym potrafić opisywać w tak barwny i obrazowy sposób; bijesz mnie na głowę pod tym względem, a wychwalasz, jakbym była cudem. Ty jesteś cudem. Twoja historia spadła mi z nieba. Latający Potwór Spaghetti mi ją zrzucił. :) Końcówka sceny wbiła mnie w fotel. DORCAS. <3 Ty mi to celowo robisz, naprawdę! Tyle wspomnień wiążę z tą postacią… ale nie, nie wrócę do pisania fanfików potterowskich, co za dużo, to niezdrowo. Czas z tym zerwać. Kolejna scena, trochę dłuższa, z perspektywy małej Andromedy. Taka przeciwwaga do Belli, która też zdawała się nie mieć zbyt wielu przyjaciół, ale jakby ją to wcale nie obchodziło. Tutaj natomiast mamy lekko zakompleksioną dziewczynkę, która chce mieć przy sobie kogoś do porozmawiania. Nie dziwię się. Samotność w tak wielkim zamku musi być nieznośna. Ale zaraz, zaraz, ktoś tu wkracza do akcji! Kto to taki? RUDOLF LESTRANGE. Potrącił łokciem siostrę Belli i pewnie teraz, mimo że udaje chojraka, robi w portki ze strachu, wszak Bella jest nieustraszoną królową Hogwartu. Cóż, pewnie nie wygląda to tak kolorowo, niemniej jednak pasowałoby mi to jak ulał. Kobieto, dajesz czadu!

      Pojawiły się sporadyczne błędy, głównie w prologu, ale nie mam siły ich dzisiaj wypisywać. Rozpisałam się za wszystkie czasy, oby cię to zadowoliło. Przepraszam przy okazji za moje byczki, późno już.
      Pozdrawiam cieplutko,
      Kaśka.

      Usuń
    2. Nie spodziewałam się takiego komentarza! Wow! Dziękuję Ci, bardzo, bardzo Ci dziękuję! To przemiłe, że chciało Ci się poświęcić czas i to wszystko skomentować :) Dziękuję za komplementy, czuję się zawstydzona, naprawdę. :) Latający Potwór Spaghetti? Haha :D Musisz mi zdradzić szczegóły, czym Cię Aridia tak zainteresowała :)
      Co do Dorcas - nie, nie specjalnie, po prostu kocham tę postać, ale będzie dedykowana Tobie :) Jak ja uwielbiałam tamto Twoje opowiadanie... :) Przyjaźń jej i Belli to jeden z wątków, którego opisywania nie mogę się doczekać.
      Dziękuję Ci raz jeszcze za Twój czas. Bardzo chętnie skorzystam z rad co do błędów, kiedy będziesz miała chwilę i energię :)
      No i... przepraszam, że Cię nie poinformowałam od razu... Naprawdę nie wiem, co się stało!
      Ah, aż głupio odpowiadać na tak obszerną recenzję takim krótkim komentarzem... :)

      Pozdrowienia!

      Usuń
    3. Ja tak zawsze robię. Siedzę i komentuję jak najdłużej się da, żeby autor nie poczuł się olewany, bo wiesz, ja też lubiłam długie komentarze pod swoimi postami. :)
      Latający Potwór Spaghetti to mój bóg. Ramen.
      Co do Aridii, to odpisałam ci na Fshicie.
      Jak ja się cieszę, że Dorcas będzie miała swoją rolę w twojej historii! Ogromnie mnie tym podbudowałaś, aż nie posiadam się z radości! :)
      Przy następnym rozdziale postaram się wszystko ładnie wypisać.
      Pozdrawiam. ;)

      Usuń
  6. Świetne <3
    Czekam na więcej i zapraszam do mnie :D
    Piszesz też po części o mojej -jednej z wielu- ulubinej postaci więc tym bardziej u mnie punkt :*
    http://l-p-i-s-m.blogspot.com/
    http://evans-kontra-potter.blogspot.com/
    ~Bellatrix

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję serdecznie :) Z chęcią zajrzę i jak tylko przeczytam - zostawię komentarz :) Pozdrawiam :)

      Usuń