Dedykuję Jasmine. Za Twoje wiadomości, Twój uśmiech i za to, że ze mną wytrzymujesz. :)
Wrzesień nie okazał się słoneczny. Świat wydawał się blady. Nad Hogwartem zawieszone było szare niebo, na którym widniały grube warstwy chmur, zasłaniające słońce. Tylko nieliczne promienie przedostawały się na ziemię, tworząc małe skupiska światła, które przypominały punkty podświetlone przez reflektor na scenie.
Narcyza uchyliła powieki. Przetarła oczy i wzięła kilka wdechów, nim zdobyła się na odwagę, by wydostać się spod ciepłej kołdry i wstać.
Gdy była już umyta i ubrana, rozczesała dokładnie swoje długie, nieco pofalowane, jasne włosy i zwinnie zaplotła warkocz, który spoczął na jej prawym ramieniu. Kosmyk grzywki wysunął się z upięcia i luźno wisiał obok jej policzka, podkreślając delikatne rysy dziewczynki.
Tuż przed wyjściem z dormitorium wyjęła małą szkatułkę w kolorze szmaragdu, której wieczko zdobił namalowany złotą farbą smok. Wyjęła ze szkatułki srebrny łańcuszek z zawieszką, na której wygrawerowana była dewiza rodu Blacków - "Toujours pur".
Cyzia założyła ozdobę na szyję, dokładanie tak jak co rano. A potem wybiegła na swoje pierwsze tamtego dnia zajęcia.
Jej przyjaciółka z dormitorium, która wcześniej bezustannie ją pośpieszała, przebiegła tuż obok na schodach. Jej złote włosy tylko mignęły Narcyzie przed oczami, niczym złoty znicz.
- Dzięki, że na mnie czekasz, Gwendolyn! - krzyknęła.
Nie słysząc żadnej odpowiedzi, zaśmiała się tylko pod nosem i ruszyła dalej przed siebie.
Przemierzając korytarz zamku, zauważyła znajome brązowe włosy, spływające luźno po plecach właścicielki.
- Andziu! - krzyknęła.
Andromeda odwróciła się i uśmiechnęła na widok młodszej siostry. Narcyza podbiegła do niej, zahaczając o ramię jakiejś Krukonki i zupełnie się tym nie przejmując.
- Jaki śliczny warkocz - pochwaliła ją Andromeda.
- Nie udawaj, że nie pamiętasz, jak mnie uczyłaś go zaplatać!
Siostry zachichotały.
- Wszystko u ciebie w porządku? - zapytała Narcyza.
- Jestem starsza, więc chyba to ja powinnam o to pytać.
- Ale to ty masz opuchnięty nos! - zaśmiała się blondynka.
Andromeda, mimo że wspomnienie zderzenia z Rudolfem Lestrange nie było zbyt miłe, nie mogła powstrzymać śmiechu i potargała dziewczynce włosy.
- Ej! - zaprotestowała oburzona Narcyza. - Wstaję wcześniej specjalnie, żeby je uczesać!
Starsza z sióstr uniosła ręce w geście oznaczającym poddanie się i odparła żartobliwym tonem:
- Wybacz. Jak chcesz, to możesz mnie zmienić za karę w żabę!
Nagle tuż obok nich pojawił się niski i szczupły chłopak. Na nosie miał jak zwykle swoje nieco zniszczone już okulary, a ciemne loczki uroczo podskakiwały, kiedy próbował nadążyć za siostrami. To nie mógł być nikt inny niż Alex.
- A masz coś do żab? - spytał na powitanie.
Andzia posłała mu rozbawione spojrzenie.
- Są okropne - odpowiedziała. - Oczywiście oprócz twojej Lindy. Ona jest cudowną żabą. Ma urok, klasę i urodę. Wszystko to, czego mnie brakuje.
Cała trójka się zaśmiała.
- Leven Tezra pewnie by tego nie powiedział - szepnęła Narcyza.
Starsza Ślizgonka zatrzymała się w pół kroku i nachyliła ku swojej siostrze.
- A ty skąd wiesz?
Narcyza nic nie odpowiedziała, tylko zacisnęła mocno usta, próbując powstrzymać łobuzerski uśmieszek.
- Wygadałeś się?! - Tym razem Andromeda zwróciła się do Alexa. - No pięknie. Dziękuję bardzo.
- Nie denerwuj się, przecież nikomu więcej nie powiemy - uspokoiła ją Cyzia.
Andromeda nie odpowiedziała, ale wiadomo było, że nie jest zła. Rzadko kiedy się gniewała. A jeśli już, zazwyczaj szybko wybaczała.
- Poza tym... - zaczął nieśmiało Alex. - Może ty jemu też się podobasz.
Andzia prychnęła.
- On nie wie, że istnieję.
- Ale może wkrótce się dowie - odparł chłopak.
Nim Ślizgonka zdążyła mu odpowiedzieć, odezwała się jej młodsza siostra:
- Ale wiesz, że on podobno jest półkrwi?
Tym razem Andromeda nie była zła, ani rozbawiona. Poczuła zaskoczenie. Ściągnęła brwi i wzruszyła ramionami.
- No i co z tego?
Narcyza zdała sobie sprawę ze swojego zakłopotania.
- No przecież... On... Och, muszę już iść. Zaraz się spóźnię - wymamrotała i skręciła w lewy korytarz, zostawiając za sobą siostrę i jej przyjaciela.
Srebrny wisiorek z dewizą "Toujours pur" podskakiwał na jej dekolcie, gdy przyśpieszyła kroku.
Toujours pur. Zawsze czysty.
***
Andromeda jeszcze długo rozmyślała nad słowami swojej młodszej siostry. Znała poglądy swoich rodziców. Znała dewizę swojej rodziny. Jednak taka opinia w ustach małej dziewczynki sprawiła, że Andromeda się wzdrygnęła. Może nawet trochę przestraszyła. Bała się, że jest z nią coś nie tak. Skoro obie jej siostry mówiły to samo, co matka, a ona nie potrafiła tego przyjąć, to na pewno był znak, że czegoś w życiu nie pojęła. Nie zrozumiała którejś lekcji. Spuściła głowę i zaczęła się obawiać, że może po prostu jest niemądra.
Kiedy była młodsza rozmyślała nawet nad tym, czy jest prawdziwą Blackówną. Sądziła, że może być sierotą, którą przygarnęli, i dlatego tak bardzo się od nich wszystkich różni. Potem jednak patrzyła na Bellę i widząc uderzające podobieństwo między nią, a swoim odbiciem w lustrze (choć Bellę oczywiście uważała za dużo piękniejszą), porzucała te szalone rozważania.
Niemniej jednak całe życie miała wątpliwości dotyczące poprawności swoich poglądów. I choć od dawna jej nie dręczyły, przekonała się, że wbrew pozorom nigdy się ich nie pozbędzie.
Westchnęła ciężko. Myśli dręczyły ją cały dzień, przez co nie mogła skupić się na lekcjach.
Siedziała w bibliotece, próbując skupić się nad grubym tomem poświęconym astronomii. Przymknęła na chwilę oczy i potarła dłońmi skronie.
Nie wiedząc dlaczego, nie mogła pozbyć się wciąż powracającego do niej od rana wspomnienia.
Było lato i wszechobecna zieleń zdawała się działać kojąco. Przebywały w dużym ogrodzie posiadłości Blacków.
Bella leżała na plecach i mruczała coś do siebie. Chyba coś recytowała. Jej długie i grube włosy spoczywały wokół jej twarzy na trawie. Lśniły delikatnie w promieniach lipcowego słońca. Była ubrana w granatową sukienkę, całkiem prostą i niezbyt zdobną, a mimo to wyglądała niezwykle dostojnie i elegancko.
Obok niej siedziały Narcyza i Andromeda. Jasne włosy młodszej z nich były całkowicie potargane po wcześniejszej grze w berka. Miała białą sukienkę, nieco pobrudzoną ziemią i trawą.
Andromeda zaś założyła tamtego dnia szarą bluzkę i ciemną spódnicę w kratę. Włosy, podobnie jak siostry, nosiła rozpuszczone.
Andzia i Cyzia opowiadały sobie rymowanki, wybuchając co jakiś czas śmiechem. Dzień upływał im na zabawie, a czas zdawał się stanąć w miejscu.
Kroków matki na początku nie usłyszały. Dopiero jej głos oderwał siostry od ich zajęć.
- Czas, żebyście wróciły do domu i przygotowały się na obiad.
Narcyza tylko na początku trochę marudziła, po czym grzecznie udała się w stronę domu. Bellatrix zapytała, czy na obiedzie znowu będą goście, a słysząc twierdzącą odpowiedź mruknęła coś do siebie, otrzepała suknię ze źdźbeł trawy i także udała się do swojego pokoju, dalej mrucząc do siebie jakieś nieznane siostrom formułki.
- Andromedo - pośpieszyła ją matka.
- Nie jestem jeszcze głodna, mamo.
Druella Black przechyliła głowę i posłała córce wymowne spojrzenie.
- Posiłek jemy o określonej porze. Rób co mówię, dziecko.
Andromeda podskoczyła na swoim krześle, gdy ze wspomnień wyrwał ją głos Alexa.
- Nie martw się już.
Przybrała wesoły wyraz twarzy.
- Przecież się nie martwię.
- Martwisz. Cały dzień.
Westchnęła.
- Skąd wiesz?
- Znam się na ludziach - odparł. - I to bynajmniej nie dlatego, że jestem czystej krwi.
Zaśmiała się i zrobiła dla niego miejsce obok siebie.
***
Bella przygryzła wargę. Liczyła, że lekki ból nieco ją rozbudzi. Ale uszczypnięcie nic dało, tylko poczuła metaliczny smak krwi w ustach, a sen nadal ciążył jej na powiekach.
W nocy nie mogła spać. Wszystko jej przeszkadzało. Blask księżyca wpadający przez okno. Trzeszczenie łóżka, gdy zmieniała pozycję. Płytkie, równe oddechy Dorcas tuż obok.
Gdy w końcu udało jej się zmrużyć oczy, już prawie świtało.
Siedziała niezadowolona, z cieniami pod oczami, potarganymi włosami, których nie miała czasu porządnie rozczesać. Spowita w półmroku sala, w której Ślizgoni od rana zgłębiali tajniki eliksirów, tylko coraz bardziej ją usypiała.
- Panno Black! Czy jest pani może znudzona?...
Bella wymamrotała coś w odpowiedzi do profesora, mając nadzieję, że da jej spokój. Szczęśliwie dla niej, tak się właśnie stało.
Nagle usłyszała syknięcie.
Rozejrzała się wokół siebie, ale nic nie przykuło jej uwagi. Zmarszczyła brwi i uznała, że po prostu się przesłyszała.
- Psst! Black!
Jednak nie miała omamów. Bella odwróciła się i zobaczyła zadowolonego z siebie Rudolfa Lestrange. Chłopak, w przeciwieństwie do niej, wyglądał na o wiele bardziej wypoczętego. Jego brązowe włosy ładnie układały się wokół pociągłej twarzy.
- Czego? - spytała prawie bezgłośnie.
Rudolf uśmiechnął się zadziornie.
- Wciąż nie dostałem swoich przeprosin...
Bella nachyliła się w jego stronę. Uniosła brwi, jak zawsze, gdy była oburzona. Jej oczy robiły się wtedy prawie zupełnie okrągłe, przez co trudno było nie dostrzec ich niezwykłej barwy.
- Niby za co? - zapytała trochę za głośno.
Rudolf dotknął palcem wskazującym swojego lewego policzka. Minęło kilka dni od zajścia w pokoju wspólnym, siniaka już prawie nie było widać. Bella przewróciła z irytacją oczami.
- Tylko się nie popłacz, Lestrange - powiedziała, po czym ponownie odwróciła się w stronę swojej ławki.
Słysząc za plecami jego chichot, któremu wtórowały komentarze jego najlepszego przyjaciela, a kuzyna Belli ze strony jej matki, Evana Rosiera, nie wytrzymała i znowu spojrzała za siebię.
- Masz coś jeszcze do dodania?
Chłopak odchrząknął.
- A co chciałabyś usłyszeć?
- Że dasz mi spokój - wycedziła.
- Pod jednym warunkiem.
- Nie będziesz stawiał warunków, Lestrange!
- A co byś powiedziała na...
- Panno Black! Panie Lestrange! Może chcecie podzielić się z nami wszystkimi swoimi refleksjami, skoro macie tyle ciekawych rzeczy do opowiedzenia? - Głos profesora był szorstki i oboje wiedzieli, że nie ma po co się wykłócać. Umilkli.
Bella, choć starała się temu oprzeć, nie mogła opanować ciekawości. Czego nie zdążył jej powiedzieć Lestrange?
Jęknęła w duszy i oparła policzek na lewej dłoni, starając się dotrwać do końca wywodu profesora. Ku swojemu zaskoczeniu stwierdziła, że nie jest już aż tak bardzo śpiąca.
***
Witajcie! Mam nadzieję, że nowy rozdział nie zawiódł Waszych oczekiwań. Dziękuję Wam serdecznie za Wasze zainteresowanie i pozostawiane komentarze. Za bardzo mi schlebiacie.
Dajcie mi znać w komentarzu, którą z sióstr lubicie najbardziej. :)
Pozdrowienia!
Kochana Popielatte aca Szalona Wiewiórko Zabini,
OdpowiedzUsuńPrimo - Dziękuje bardzo, strasznie, ogromnie za dedykacje!
Jestem, byłam i zawsze będę do twojej dyspozycji ;)
Ps. Wtorki i czwartki w Dekadencji mile widziane ^^
Secundo - Rozdział przeszedł moje najśmielsze oczekiwania! Zaspoilerowałaś, że będzie w nim sporo Narcyzy i wspomnienia, ale nie wiedziałam do tej pory, jak to wpleciesz w rozdział. I ty za przeproszeniem, pieprzysz mi jakieś głupoty, że ja jestem mistrzem pisania?
Powiem tylko : Teach me Master!
:P
Tercio - Twoje opisy są nieziemskie. To jak niezwykle potrafisz opowiedzieć o tak prostych czynnościach, jak bezsenność Belli, zamyślenie Andzi czy poranna toaleta Narcyzy, wprawia mnie w zachwyt. *o*
Quatrio - Bardzo podobało mi się ja pokazałaś odmienne nastawienie do czystości krwi, niż jej rodzina Andromedy. Tyle jeszcze przed nią!
Cinquante - Bella i Rudolf! Ja ja ih uwielbiam! To prawie jak kłótnie Draco i Hermiony, piszesz to tak realistycznie... bardziej niż ja ♥
Po sei (nie wiem jak się pisze po włosku, jestem sierotą, wiem xd) - Moja ukochana postać? Nie mogę się zdecydować.. Narcyza jest zagubiona i posłuszna rodowi.. anioł.
Andromeda ma dobre serce, jest mądra i po prostu kochana.
A Bella? Pełna niezależności, kreatywna, dyniczna i taka, taka... nie wiem jak to wyrazić, ale to chyba ją kocham o ten jeden procent bardziej ;3
Po sette - śliczna muzyka ♥
Kochana Zabini, czekam n kolejny rozdział, opisujący perypetie moich kochanych...
Sióstr Black!
♥
Buziaki i do poniedziałku,
panienka Lestrange :*
Moja czarująca Lestrange, dziękuję ci za ten komentarz :* Długo nawet nie wiedziałam, jak na niego odpisać, bo jest po prostu cudowny... za dużo i niepotrzebnie mnie chwalisz, wiesz o tym?:)
UsuńA teraz słuchaj, a właściwie czytaj uważnie - moje opisy nie są lepsze niż twoje, a moja Bella i Rudolf nijak się mają do twojego mistrzowskiego Dramione <3 I już się nie licytujmy :D
Bardzo, bardzo, bardzo, bardzo lubię wtorki i czwartki :)
Wiadomo, że Bellę lubisz trochę bardziej, w końcu nazywasz się Lestrange! :) :D
Wiem, tyle jeszcze przed Andzią... tyle jeszcze przed nimi wszystkimi... to jest najfajniejsze - pisanie o nich, wiedząc, co potem zgotuje im życie... ojejku, czuję się taka zła! Muahaha :) Ale zdradzę, że nie w każdym przypadku będzie dokładnie tak jak w książkach, troszkę pozmieniam, jeśli się nie obrazisz :)
Ah, i jeszcze jedno... ja w ogóle nie umiem liczyć po włosku, so don't worry :D
Dziękuję ci, że tu jesteś od początku i że opowiadanie ci się podoba :) Nawet nie wiesz, ile to dla mnie znaczy, bo bez ciebie i twojego nieziemskiego talentu, nie wróciłabym do pisania bloga :) Zawsze będę ci za to wdzięczna, mój mistrzu fanficków <3
Buziaki,
Twoja Zabini :)
Którą z sióstr lubię najbardziej? Bellę oczywiście. ;3
OdpowiedzUsuńWiesz co najbardziej mi się podoba w Twoim blogu? To, że nie skupiasz się na jednym wątku, tylko na kilku. To sprawia, że uwielbiam czytać Twoją twórczość. :) Zadbałaś o każdy szczegół...Wow, to jest naprawdę godne pochwały. Chodzi mi konkretnie o tą "inność" Andromedy. Zachwycił mnie Twój pomysł. Tak właśnie wyobrażałam sobie Andzię. C;
A tak w ogóle, to kocham sposób w jaki budujesz opisy. Są niesamowite.
I relacja między siostrami... No cóż, mam siostrę i aż tak pięknie to nie wygląda (a w sumie, to mojej s. na żadną inną bym nie wymieniła) xD
Podsumowując: masz we mnie wierną czytelniczkę.
Całusy,
Mystery :*
Droga Mystery,
Usuńbardzo, bardzo, bardzo dziękuję Ci za Twoją opinię i za czas poświęcony na czytanie o siostrach Black :)
Mam nadzieję, że następne rodziały Cię nie zawiodą i dalej będziesz tutaj stałym gościem :)
Pozdrawiam ciepło!
P.S. Już przeczytałam Twoje opowiadanie i teraz chcę napisać jakiś długi, fajny komentarz, w którym zawarłabym wszystko, co chciałabym Ci napisać :) Daj mi jeszcze jeden dzień - zacznie się długi weekend i wtedy na pewno to zrobię :)
Pierwszy blog o takiej tematyce, z którym się zetknęłam. I chyba muszę przyznać, że dosyć oryginalny pomysł na opowiadanie.
OdpowiedzUsuńPrzeczytałam prolog i rozdziały za jednym zamachem ( w sumie dużo tego nie jest) i jestem zachwycona. Już po prologu mi się spodobało. Jestem bardzo ciekawa jak ta historia dalej się rozwinie. Chyba zyskałaś nową czytelniczkę :P
Dodaję do obserwowanych i z niecierpliwością czekam na kolejny rozdział.
Serdecznie pozdrawiam! :D
Cruciatrus Evely
Bardzo serdecznie za tak przychylną opinię! :) Mam nadzieję, że następne rodziały także Cię zaciekawią :)
UsuńPozdrawiam!
Dziękuję, oczywiście :) Zginęło mi jedno, a najważniejsze słowo... :)
UsuńWidok bloga mnie rozprasza, musiałam skopiować wszystko do Worda. Och, szkoda, że nie ma więcej tekstu, zdecydowanie się wciągnęłam. ;) Wiesz, słucham właśnie genialnej muzyki i zamiast standardowego komentarza, machnę ci krótkie opowiadanie podsumowujące to, co napisałaś. Jak szaleć, to szaleć, a skoro nie publikuję, to czemu się nie zabawić?
OdpowiedzUsuńKatahira nie miała zbyt dobrego humoru. Kahairel, świeżo po ceremonii odbytej w towarzystwie śmiertelniczki, ponownie przeniósł ją do miejsca, którego nie planowała odwiedzać. Znalazła się w Hogwarcie, jednym z najbardziej magicznych światów wykreowanych przez panią Rowling i wcale jej się to nie podobało. Z miną zwiastującą zgorszenie, rozejrzała się pomieszczeniu i westchnęła kilkukrotnie, złoszcząc się na brata i jego absurdalne pomysły odnośnie podróży pomiędzy wymiarami. Robiła to dopóty, dopóki nie dostrzegła drobnej blondyneczki wybiegającej z, jak się domyśliła, dormitorium dziewcząt.
— Ach, więc to pokój wspólny Ślizgonów – mruknęła, spoglądając na plakietkę przyczepioną do szaty dziewczynki. Na jej bladej szyi podrygiwał srebrny łańcuszek z zawieszką z wygrawerowanym „Toujours Pur”. – I Narcyza Black.
Zainteresowało ją to, co ujrzała. Znalazła się w miejscu wykorzystującym świat wymyślony przez kogoś innego i uzupełniającym go o własne, niekiedy trafne idee. Uniosła brwi i podążyła za Narcyzą, nie spuszczając z niej czujnego wzroku, jakiego pozazdrościłby jej podróżujący kanalizacją bazyliszek. Najmłodsza latorośl rodu przystanęła z gracją. Filigranowa figura porcelanowej laleczki dodawała jej niewyjaśnionego uroku, a jednocześnie uczulała na to, że dziewczynka była łatwa do skrzywdzenia, potłuczenia. Katahira splotła dłonie i przystanęła, gdy blondynka podbiegła do brązowowłosej dziewczyny, nazywając ją „Andzią”.
— Niesławna Andromeda Black – dodała zaintrygowana, opierając się o lodowaty mur. – Robi się coraz ciekawiej.
Nigdy nie myślała o przedostaniu się do tych czasów, niemniej jednak nie przypuszczałaby, że relacje między młodymi siostrami Black mogłyby być tak zdrowe i czyste. Narcyza i Andromeda pogrążyły się w realnej rozmowie, zagłębiając się w aktualne tematy i śmiejąc się radośnie z prywatnych żartów. Nie zachowywały się jak zimne i wyrachowane roboty zaprogramowane na szerzenie nienawiści. Kochały się i wspierały tak, jak powinno to być w normalnej rodzinie. Katahira wspomniała brata i uśmiechnęła się najdelikatniej jak umiała, byle nie zburzyć tej cudownej chwili. Natrafiła na coś innego, perełkę pośród szarej rzeczywistości – prawdziwe postaci, genialnie opisane przez kogoś z niebywałym talentem.
Omal nie zwróciła uwagę na końcówkę wymiany zdań, gdzie pojawił się jakiś chłopak, a siostry zeszły na grząski grunt związany z „czystością krwi”.
— Tak zaczynają się problemy. Zanika wiedza. Powstaje bariera pomiędzy tym, co dobre, a tym, łatwe – rzekła sucho.
Nie potrafiła sobie wyobrazić, że z tak cudownego rodzeństwa miałaby wykiełkować wieloletnia wrogość.
Młoda Andromeda, za którą Katahira zdecydowała się wyruszyć, zamyśliła się mocno nad, najprawdopodobniej, słowami siostry. Kobieta nie dziwiła jej się. Osamotniona pośród tłumu idącego za głosem czarnoksiężnika miała wszelkie prawo do zagubienia się, zadawania pytań i poszukiwania odpowiedzi. To jej, nie Narcyzie czy Bellatriks, przeznaczone było stać się kimś wielkim w oczach wielu ludzi, a to wydarzenie właśnie do tego prowadziło, jako jeden z łączników między światłem a ciemnością.
Katahira już wiedziała, że to Andromedę polubiła najbardziej z całej różnorodnej trójki. W jakimś stopniu przypominała jej ona brata, tego niegrzecznego mężczyznę pełnego wigoru, odważnie głoszącego własne poglądy. On jeden doszedł do tego, czego nikt nigdy nie dokonał – wybrał śmiertelniczkę zamiast wieczności u boku tych, którzy byli mu podobni. Och, jakże Karahira go podziwiała.
***
UsuńBellatriks Black okazała się, co było zupełnie spodziewane, najzadziorniejszą i najodważniejszą z sióstr. Przemęczona i znudzona, siedząc w ławce i usiłując wsłuchać się w nużące słowa nauczyciela, wykłócała się z chłopakiem o pociągłej twarzy. Widać było, że go nie znosiła, za to on nie wahał się do niej zagadywać, rzucając teksty o przeprosinach i wskazując palcem blady policzek. Karahira domyśliła się, że wylądowała tam wcześniej pięść dziewczyny owładniętej furią. Może wstawiła się za młodszą siostrą, ratując ją z rąk agresora? Nie wiedziała, ale zważając na niespodzianki tego niesamowitego świata, musiała brać to pod uwagę.
Katahira przeczuwała, że skusi się na kolejną podróż do małego światka należącego tylko do Andromedy, Bellatriks i Narcyzy – cudownego rodzeństwa o różnorodnym usposobieniu. W końcu i ona miała niesfornego brata, i mimo że starszego, to nie zawsze zachowującego się z godnością dorosłego. Dopełniali się wzajemnie, tak jak wspaniałe siostry Black, będąc swoistymi przeciwieństwami. Teraz, patrząc na tę rodzinę, wiedziała, że nie zamieniłaby Kahairela na nikogo innego
Kobieta uśmiechnęła się tajemniczo i zniknęła w obłoku niebieskiego pyłu, zostawiając po sobie nie więcej, niż echo przewracanej w klasie kartki.
Użyłam tu swojego pomysłu zakopanego w odmętach dysku, ale cii, nikt nic o tym nie wie. C: Przepraszam za błędy, późno już.
Pozdrawiam cieplutko!
I jak tu odpowiedzieć na taki komentarz? ;)
UsuńDziękuję Ci - za to, że czytasz tego bloga i za to, że tak namiętnie go komentujesz :) Już od czasów Anny Burke wiedziałam, że jesteś niezwykle kreatywna :)
Jak tu odpowiedzieć, no wiesz... nie pogardzę wierszem. :)
UsuńŻartuję, wiersze to nie okrąg moich zainteresowań.
Nie ma za co dziękować.
Ja? Kreatywna? Z której strony... :)
Ech... Chciałam napisac coś długieeego i oryginalnego, ale jak zerknełam na komentarze Jas i Paranoji96 to chyba nie dam rady :c
OdpowiedzUsuńAle zacznę od tego, że jestem absolutnie szczęśliwa z powodu nowego rozdziału! *-*
Teraz muszę ci powiedziec, ze jesteś absolutnie fantastyczną i cudowną pisarką i że cię uwielbiam <3
To jak opisujesz nawet najzwyklejsze czynności jest takie, że ACH!
Strasznie szybko przeczytałam i żądam więcej! :)
Ja też chcę tak pisac!
Polubiłam Alexa :)
Nie mogę się doczekac wiadomości z kim w lecie spotykała się Bella... Uchyl rąbka tajemnicy! :)
Całuję,
El. :**
P.S. A teraz oddam się przyjemności słuchania tej zajebiaszczej piosenki <3
Och, naprawdę, każde miłe słowo się dla mnie liczy, więc nie martw się :) Ważne, że przeczytałaś i skomentowałaś - to dla mnie niezwykle ważne, że kogoś zainteresowała moja twórczość :)
UsuńNa razie nic nie zdradzę, ale dowiemy się co nieco o wakacjach Belli już w najbliższym rozdziale! ;)
Pozdrawiam ciepło!
P.S. Nie będę teraz skromna, ale ja też uwielbiam Alexa :)
Rozdział naprawdę bardzo fajny. Czekam na kolejny i zapraszam do mnie :D
OdpowiedzUsuńDziękuję serdecznie i obiecuję, że w końcu zajrzę i skomentuję - przepraszam za wieczne opóźnienia, naprawdę staram się zajrzeć do wszystkich komentujących i nadrobić Wasze opowiadania :) Pozdrawiam!
UsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńKtórą z sióstr najbardziej lubię? Oczywiście że Bellę. <3
OdpowiedzUsuńBardzo podobał mi się ten rozdział i jestem straasznie ciekawa co Rudolf chciał powiedzieć Bellatrix. Mam nadzieję że taka informacja będzie w następnym(trzecim) rozdziale. :**
Koleżanka wczoraj pokazała mi tego bloga i od razu mi się spodobał. :*
Życzę ci weny <3
Dziękuję Ci serdecznie! I pozdrów koleżankę :) A co w trzecim rozdziale... cóż, na razie niestety przeskok w czasie :) Ale nie martw się, przed Rudolfem i Bellą jeszcze dużo rozmów :)
Usuń